Polityczne rozważania z pociągu

Kiedy ktoś zagaduje Cię w szwajcarskim pociągu, wiedz, że na 95% nie będzie to Szwajcar. Oni nie zagadują nawet na imprezach.

Taka oto niespotykana jak na Szwajcarię historia przytrafiła mi się ostatnio w pociągu. Właściwie, był to już drugi raz, więc może nie aż taka wyjątkowa, ale ponieważ ciągle mam w pamięci różne historie związane z hermetycznością Helwetów, to za każdym razem bardzo to przeżywam.

Wracałam wczoraj pociągiem z Niemiec i kawałek przed Zurychem nie udało mi się niestety z sukcesem przesiąść na kolejny. Ach te niezawodne niemieckie koleje, tym razem zanotowały 15 minut opóźnienia ze Stuttgartu i mój pociąg odjechał beze mnie. Jak się później okazało, również i bez pewnego jegomościa. Zauważyłam go już wcześniej - i sama nie wiem, czy z powodu jego bujnej czupryny czy pytań jakimi bombardował konduktora. Ważne było jedno - jechaliśmy na tym samym wózku.

Kiedy już okazało się, że przesiadka jest niemożliwa, zaczęło się gorączkowe szukanie innego połączenia i tak wylądowaliśmy w małym pociągu w kierunku Schaffhausen. Po wymianie uprzejmości na temat niemieckich kolei, mój rozmówca w końcu zdobył się na pewną bezpośredniość i zapytał skąd pochodzę. Jak widać, tego słowiańskiego akcentu nie da się ukryć :)

Na moje słowa, że z Polski, ucieszył się i powiedział, że on sam jest Niemcem, ale bardzo lubi Polskę. I szanuje.
Nie wiem co było dla mnie większym szokiem w tamtym momencie - to, że ktoś tak zupełnie bezpośrednio do mnie zagaduje na szwajcarskiej ziemi, czy tak pozytywne słowa zza naszej zachodniej granicy na temat ojczyzny.

Oczywiście w trakcie rozmowy pojawiło się kilka klasyków, jak na przykład, że najbardziej znani Polacy to Lewandowski, Stoch i Wojtyła. A najbardziej znienawidzony to Jarosław Kaczyński. Ale były też wątki zaskakujące. Pan Niemiec powiedział na przykład, że dobrze zrobiliśmy przyjmując obecną ustawę o IPN, i że to przecież Niemcy były odpowiedzialni za Holocaust i obozy koncentracyjne. To mnie trochę zszokowało, muszę przyznać. Takie otwarte wyrażanie tego typu opinii to jednak coś nowego.

Przy okazji pomyślałam sobie też po raz kolejny o tym, jak często ulegamy manipulacjom mediów na temat tego, co myśli o nas Zachód. Bo Wschodem to się przecież nikt nie przejmuje. Ważne jest to, co myślą Niemcy, Anglicy, Belgowie, a czy ktokolwiek zastanawiał się, co myślą np. Białorusini czy Łotysze? Zależnie od tego jaką kto opcję polityczną preferuje, staje się odbiorcą prawicowych lub lewicowych mediów, które do granic możliwości naciągają swoją wersję wydarzeń i przedstawiają nasz kraj albo jako zieloną wyspę albo jako ciemnogród na mapie świata. Bo taka przecież opinia o nas panuje w świecie. Ale czy ktoś się zastanawia w jakich kręgach ta opinia panuje i kto ją wyraża? Czy to odosobniony pogląd redaktora X z gazety Y? Czy może wynik badań przeprowadzonych na reprezentatywnej grupie mieszkańców danego kraju?

Tak się składa, że od niedawna mieszkam w Szwajcarii. Wcześniej często bywałam czy to służbowo czy prywatnie w innych europejskich krajach, jak Niemcy, Austria czy Holandia. Podczas tych podróży słyszałam różne opinie na temat Polski i Polaków i w większości były pozytywne. Oczywiście, że były też dziwne, stereotypowe pytania wiążące się z zupełną nieznajomością kultury i mentalności naszego kraju, ale mimo wszystko myślę, że obcokrajowcy mają dużo lepsze zdanie na nasz temat niż my sami o sobie. I to jest naprawdę zastanawiające...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hilfe o poranku

(Nie) pierwsze wrażenia