(Nie) pierwsze wrażenia
- No i jak Ci się tam mieszka? - Przyzwyczaiłaś się już? - Dużo zwiedzasz? - Ty znasz przecież niemiecki, to dla Ciebie taka Szwajcaria to żaden problem! A w domyśle jeszcze - na pewno zarabiasz teraz miliony złotych monet/ jesz na śniadanie szwajcarski ser, na obiad fondue, a potem jeszcze obowiązkowo czekoladową pralinkę. Widok z okien na Alpy i dźwięki dzwonków zawieszonych na szyjach fioletowych krów. Gdybym za każdym razem, gdy słyszę taką opinię dostawała 1 franka, byłabym już całkiem majętną kobietą. Ilość stereotypów czy może raczej fantazji na temat życia w tym alpejskim kraju jest w Polsce tak duża, że ciągle nie mogę wyjść z podziwu i prawie za każdym razem muszę coś prostować. Zapewne wychodzę przy tym trochę na malkontenta, ale takie jest życie, moi Drodzy. A życie w Szwajcarii szybko pozbawia nas różowych okularów. Moja przygoda ze Szwajcarią zaczęła się grubo ponad dwa lata temu, kiedy jako żądna karier, sławy i zaszczytów pracowniczka korporacji przyjechałam